Helioterapia – dobroczynne słońce

Łąka skąpana w promieniach słonecznych
Słońce pomaga w leczeniu łuszczycy.

Nie od dziś wiadomo, że promienie słoneczne mają dobroczynne działanie na organizm człowieka – oczywiście w granicach rozsądku. Również w przypadku łuszczycy słońce ma niebagatelne znaczenie. Wiele osób chorych, w okresie letnim skutecznie zalecza zmiany łuszczycowe, nawet bez dodatkowych metod leczenia. Dlatego szczerze zachęcam Was do korzystania z kąpieli słonecznych – w tym roku jest całkiem sporo słońca w Polsce. Ja staram się w wolnej chwili korzystać ze słońca – oczywiście, jeśli w ogóle jest 🙂 Trochę w tym roku już nabrałem kolorków 🙂

Słońce działa działa na naszą skórę leczniczo. Zmiany łuszczycowe zwykle się cofają. Co ciekawe, dzięki słońcu możemy sami produkować w organizmie witaminę D. Myślę, że ona między innymi może mieć wpływ na lecznicze działanie słońca, ponieważ w leczeniu łuszczycy powszechne są preparaty z pochodnymi witaminy D3.

Przyznać się muszę, że niegdyś jeden z najlepszych rezultatów leczniczych z udziałem słońca miałem, gdy totalnie się spaliłem na słońcu. Skóra mi zeszła, ale razem z nią wszelkie zmiany łuszczycowe, które miałem w tym miejscu (to było akurat na plecach). Niemniej nie polecam takiej metody, bo jest ona zwyczajnie niezdrowa. Choć z drugiej strony…

Co jeszcze mogę powiedzieć to przy większym sparzeniu się na słońcu zmiany u mnie zaogniają się, jednak po kilku dniach stan zapalny mija, a same zmiany bledną i spłaszczają się. Czyli, jakby nie patrzeć ustępują. Z tego co wiem to wiele osób tak ma.

Mimo, że łuszczyca często ustępuje na wskutek promieni słonecznych, to nie zawsze są one odpowiednie dla każdego. Szacunkowo jednej na 10 osób z łuszczycą, słońce może szkodzić lub nie przynosić żadnych rezultatów. Lekarz kiedyś takie dane mi przekazał. Nie jestem w stanie tego zweryfikować, ale z tego co czytam, to faktycznie niektóre osoby bardzo źle reagują na słońce. Dlatego musicie mimo wszystko uważać i obserwować siebie. Z pewnością osoby z bladą cerą będą źle znosiły kąpiele słoneczne.

Na koniec mam jeszcze jedną uwagę. Nie wychodźcie na słońce posmarowani jakimikolwiek preparatami. Mogą one wejść w reakcje ze słońcem, co z kolei może prowadzić do różnych komplikacji i działań niepożądanych. Zanim pójdziecie się opalać, koniecznie dokładnie zmyjcie wszelkie środki lecznicze.

Sterydy w leczeniu łuszczycy

Kortykosteroidy - maści
Preparaty na bazie sterydów nie zawsze są bezpieczne.

Sterydy (steroidy, kortykosteroidy, glikokortykosteroidy) są jednymi z najczęściej używanych leków w dermatologii. Również w przypadku łuszczycy. Wbrew pozorom nie chodzi tu o preparaty anaboliczne, ale przede wszystkim o leki zewnętrzne – maści, kremy płyny). Ze względu na duży udział sterydów w leczeniu łuszczycy i jednoczesną niewielką wiedzą na ich temat wśród chorych, postanowiłem napisać kilka słów na ich temat.

Sterydy często są przepisywane w pierwszej kolejności w przypadku łuszczycy. Wynika to według mnie z kilku czynników:

  • są to leki o wszechstronnym działaniu i pomagają w wielu schorzeniach skóry,
  • ze względu na powyższe w obecnych czasach lekarzowi łatwiej jest przepisać steryd niż wgłębiać się w przypadek pacjenta – chodzi o czas poświęcony jednemu pacjentowi,
  • lekarz często mało może wiedzieć o innych metodach leczenia (nawet tych konwencjonalnych),
  • chory chce szybkiego efektu i po najmniejszej linii oporu – a taki efekt zapewniają właśnie sterydy.

Jak tak czytam często wrażenia z jakiegokolwiek leczenia wielu chorych to uważam, że chyba ten ostatni czynnik jest jednym z najważniejszych, bo chorzy chcą już natychmiast się zaleczyć – a najlepiej wyleczyć, co jest niemożliwe.

Efekty leczenia sterydami

Leczenie sterydami jest stosunkowo szybkie i w związku z tym – tanie. Działanie sterydów można zauważyć już w ciągu jednego dnia, a nierzadko wystarczy kilka dni, żeby zaleczyć łuszczycę. Brzmi wspaniale, prawda?

Jednak wcale tak wspaniale nie jest. A to z tego powodu, że w dużej części przypadków zmiany łuszczycowe wracają bardzo szybko. Kilka dni i możemy mieć znów łuszczycę w tych samych miejscach, a nawet znacznie bardziej nasiloną – jest to jeden z efektów ubocznych sterydów (wysyp posterydowy), który niestety często się zdarza.

Kolejną niezbyt fajną rzeczą jest fakt, że długotrwałe używanie sterydów sprawia, że skóra się ścieńcza i staje się coraz bardziej odporna na leczenie sterydami i innymi preparatami.

Jestem tego żywym przykładem, że sterydy mogą znacznie utrudnić życie łuszczyka. Niegdyś na skórze głowy stosowałem niemal codziennie przez około 2 lata preparat sterydowy. Pomagał momentalnie, ale jak odstawiłem, to po 3-4 dniach miałem mega wysyp na głowie. Pamiętam jak odstawiłem ten preparat na dobre – na głowie dosłowni kongo mi się zrobiło, które ciężko się leczy. Jeśli czytacie na bieżąco bloga, to wiecie, że na głowie mam najczęściej problem.

W związku z tym jakie jest moje stanowisko w kwestii sterydów? Otóż są one dla ludzi, tak jak wszystko. Ale dla ludzi z głową. I musicie wiedzieć, że to Wasze głowy mają myśleć, a nie ślepo brać to, co lekarze serwują, bo zdarza się, że będą serwować cały czas masę sterydów przez długi czas. Dlatego musicie rozmawiać z dermatologiem o leczeniu i pytać się o rzeczy, które was nurtują. A jeśli lekarz nie chce odpowiadać i Was zbywa to trzeba zmienić lekarza.

Podstawową zasada brzmi: nie stosuj sterydów długotrwale. Ile to jest? Zwykle na opakowaniu pisze, żeby stosować 7-14 dni. Myślę, że taki okres jest odpowiedni. Tylko co jeśli zmiany powracają i znów trzeba się smarować? No i tu jest właśnie ten problem. Wiele osób (w tym ja kiedyś) stosują sterydy zawsze jak im wyskoczą zmiany. Takie zachowanie jest w porządku, gdy faktycznie zmiany pojawiają się raz na kilka miesięcy. Ale jak pojawiają się co kilka dni to uważam, że nie należy stosować sterydów, bo łuszczyca i tak przecież wróci. Tak  że jeśli zastosujecie sterydy i macie na długi okres czas spokój to jest w porządku. Mało jest takich osób, co po sterydach mają spokój, ale każdy na leczenie przecież reaguje inaczej. Jednak jeśli co rusz musicie sięgać po sterydy, to zastanówcie się czy w dłuższym terminie to Wam się opłaci, gdy już sterydy nie będą pomagać.

Leki ze sterydami

Dobra, ale skąd mam wiedzieć czy to steryd? Wiadomo, lekarz nie zawsze mówi, co przepisuję, dlatego zajrzyjcie na stronę z popularnymi preparatami sterydowymi na łuszczycę.

Może się zdarzyć, że będziecie w posiadaniu innego leku sterydowego. Dlatego przygotowałem dla was także zestawienie steroidów, które są składnikami leków. Wystarczy, że sprawdzicie w składzie waszego leku czy jest tam taki składnik:

  • halcynonin,
  • clobetazol,
  • betametazon,
  • mometazon,
  • fluocinonid,
  • metyloprednizolon,
  • flucinolon,
  • triamcinolon,
  • dezoksymetazon,
  • deksametazon,
  • prednizolon,
  • hydrokortyzon.

Często na ulotkach będą dopisane rodzaje np. dipropionion, maślan czy acetonid. Możliwe, że będą też podane nazwy niespolszczone np. methylprednisolone aceponate, bethametasone dipropioniate.

Mam nadzieję, że przyda się Wam to zestawienie.

A jakie Wy macie doświadczenia ze sterydami?

Papka z drożdży na łuszczycę skóry głowy

Drożdże do ciasta
Drożdże w leczeniu łuszczycy? Czemu nie!

Sobota. Pochmurny dzień. Postanowiłem coś napisać na blogu. Dziś będzie o niekonwencjonalnej metodzie na łuszczycę skóry głowy. Metoda ta jest do tego tania, więc wypróbowanie jej wiele Was nie będzie kosztować, a może nawet nic, jeśli przypadkiem już macie niezbędne produkty w domu 🙂 Właściwie to ten wpis powinienem już dawno temu napisać, bo wiem o tej metodzie dosyć długo. Nie wiem czemu wcześniej o tym nie napisałem, ale lepiej późno niż wcale.

Papka z drożdży

Metodę tę zaczerpnąłem z forum. Nie pamiętam już dokładnie kto pierwszy o tym pisał, bo sporo osób o tym pisało. Jeśli nie planujecie w najbliższym czasie upiec drożdżówkę lub inne ciasto z drożdżami to możecie tym razem wypróbować drożdże do innego celu – leczniczego 🙂 A to dlatego, że chcę Wam przedstawić papkę z drożdży, którą stosuje się na łuszczycę skóry głowy.

Generalnie czasami stosuję tę papkę przed główną kuracją, do pozbycia się łuski. Bardzo dobrze radzi sobie z łuską. Doszły mnie także słuchy, że nieco zalecza łuszczycę – tj. zmiany są bledsze. Niemniej ja tylko stosuję do złuszczania łuski skóry głowy i do tego przede wszystkim polecam papkę z drożdży. Możecie oczywiście częściej i dłużej stosować papkę, anuż okaże się, że Wam jeszcze bardziej pomoże.

Ok, przejdźmy do samego przepisu. Do jednego zabiegu potrzebne będą następujące produkty:

  • pół paczki drożdży,
  • 4 łyżki stołowe olejku rycynowego (ewentualnie oliwa z oliwek),
  • pół cytryny.

Pół paczki drożdży mieszamy z olejkiem rycynowym (lub oliwą z oliwek). Do tego dodajemy kilka kropki cytryny nawet pół cytryny. Całość mieszamy tak długo, aż uzyskamy konsystencję rzadkiej maści.

Niektórzy modyfikują przepis i dodają np. żółtko jajka czy miód. Ja zawsze stosowałem powyższy przepis. Ale możecie sami poeksperymentować. Najważniejsze w tej papce są drożdże.

Gdy papka z drożdży jest już gotowa nakładamy ją na skórę głowy – wszędzie tam, gdzie mamy zmiany. Możecie też na zdrową skórę ją nałożyć – nie zaszkodzi. Jeśli zabraknie Wam papki to doróbcie (wiadomo, część zostanie na włosach). Po nałożeniu papki zawijamy głowę jakąś folią. Czasami można kupić foliowe czepki. Ale może to też być jakaś cienka reklamówka. Ja zwykle stosowałem taką jednorazową reklamówkę foliową. I na koniec możemy nałożyć na głowę z folią ręcznik – taki turban, żeby to się trzymało. Płeć piękna na pewno wie o co mi chodzi 🙂 Osobiście to słabo wychodził mi ten turban, ale jakoś się to trzymało. Folia i turban zapobiegnie wyschnięciu papki drożdżowej, dlatego to jest niezbędne. Z takim turbanem chodzimy sobie przynajmniej godzinę, ale lepiej zawsze dłużej.

Ze względu na składniki papki może być bardzo intensywny zapach drożdży. Ponadto możecie mieć uczucie, że coś Wam chodzi po głowie. To drożdże mogą tak bąblować.

Na koniec peeling

Po trzymaniu papki przynajmniej godziny, możemy ją zmyć szamponem. Dodatkowo, jeśli mamy naprawdę sporo łuski możemy zastosować naturalny peeling z soli lub kawy. Ja zwykle stosowałem po zmyciu papki peeling z soli. Należy wziąć garść soli kuchennej lub kawy i wcierać ją w wilgotną skórę głowy. Dzięki temu oczyścimy skórę głowy i jeszcze bardziej złuszczymy martwy naskórek. Po peelingu zmywamy całość.

Uwaga! Jeśli macie rany na skórze głowy, to w przypadku zastosowania soli mogą Was szczypać zranione miejsca.

Przy sporej łusce efekt powinien być widoczny już po pierwszym takim zabiegu. Ja zwykle stosowałem papkę z drożdży przez 2 dni w celu pozbycia się łuski.

Mam nadzieję, że przyda Wam się ta metoda 🙂

Co tam u mnie… czyli na głowie najgorzej

Topniejący śnieg - zwisająca kropla
Długa zima dała w kość mojej skórze.

Długo nic nie pisałem, bo w sumie nie miałem za dużo do napisania. Ale żyję, żyję 😉 Może to przez tę zimę, która nie chce nas opuścić 😉 No, ale słońce już coraz częściej i coraz lepsze samopoczucie, więc czas zacząć myśleć nad jakąś kuracją. Właściwie to wiem co chcę stosować w tym roku, ale to innym razem 😉 No, a teraz może takie podsumowanie jak rozwinęła się u mnie łuszczyca przez zimę. Oczywiście odkąd zrobiło się zimno, to nie smarowałem się niczym i niczego nie stosowałem na żadne partie ciała. Nie liczę mydeł i szamponów, które mam zawsze w wersji leczniczej/nawilżającej.

Paznokcie

Jeśli chodzi o paznokcie to jest całkiem dobrze. Po mojej ostatniej kuracji na paznokcie, dużo nie rozwinęła się tam łuszczyca. Zajęte są może z 4 paznokcie u rąk. I do tego słabo widoczne są to zmiany. No i obydwa paluchy nieco są zajęte. Generalnie nie jest tak źle.

Skóra ciała

Na ciele mam dosłownie kilka zmian. Kilka nowych doszło. Te, co leczyłem w poprzedniej kuracji nie powróciły. No a te, które wcale nie leczyłem, to nie powiększyły się.

Skóra głowy

Przechodzimy do punktu kulminacyjnego. Na głowie szybko zmiany wróciły i podejrzewam, że znów mam zajęte jakieś 80-90% skóry głowy. Łuska jest gruba, swędzi cały czas. Ciężkie czasy nastały dla mojej głowy. Ostatnio dosyć mocno łuszczyca ją atakuje a remisje są krótkie w porównaniu do prawie dwóch lat remisji, jaką miałem wcześniej (tak mi się wydaje, że tyle gdzieś trwała, w każdym bądź razie ponad rok spokojnie).

W tym roku też leczenie będzie nastawione przede wszystkim na skórę głowy. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.

Mydło Aleppo – laurowo-oliwkowe

Mydło Aleppo - 50% oleju laurowego.
Mydło Aleppo.

Zazwyczaj z mydeł wybierałem dotychczas takie, które były typowo lecznicze – dziegciowe, siarkowe. Tym razem postanowiłem wybrać mydło nawilżające, natłuszczające. Wybór padł na mydło laurowo-oliwkowe Aleppo.

Charakterystyka mydła Aleppo

Mydło to zakupiłem na Allegro i można tam znaleźć wiele różnych odmian tego mydła. W składzie tego mydła znajduje się olej laurowy i oliwa z oliwek – są też pewnie jakieś inne składniki, ale te są główne i najważniejsze. Zakupiłem mydło, który w składzie miał 50% oleju laurowego. Można znaleźć różne stężenia tego oleju w mydle – nawet do 70%.

Samo mydło było dosyć duże (200 g) – wielkością powiedzmy jak 2,5 kostki normalnego mydła.

Działanie mydła Aleppo

No i przechodzimy do sedna. Po pierwszym prysznicu z użyciem tego mydła bardzo pozytywnie zaskoczyłem się. Namydliłem się (uwaga na początku, bo mydło ma dosyć ostre kanty), po czym spłukałem mydło. A skóra… była śliska, miała taki tłusty film po zmyciu. Rewelacja jak dla mnie. Pierwszy raz miałem tak fajnie natłuszczoną skórę używając samego mydła.

Najlepszym wyjściem byłoby jeszcze suszenie się bez ręcznika, żeby tej tłustej powłoki nie zetrzeć, ale przyznam, że nie chciało mi się. Niemniej nawet po delikatnym wytarciu ręcznikiem skóra nadal była tłusta.

Z czystym sumieniem mogę polecić to mydło. Sekret tkwi chyba w tym oleju laurowym. Tak mi się wydaje, choć wiadomo oliwa z oliwek też pomaga.

Co do wydajności tego mydła to… jest bardzo wydajne. Jedno mydło starczyło mi na 2-3 miesiące.

Sposób na łuszczycę paznokci

Łuszczyca na paznokciach
Łuszczyca paznokci.

Dziś kolejny wpis z serii “jak to sobie radzę z łuszczycą” 😉 Tym razem chcę napisać o łuszczycy paznokci. Wiem, że temat jest ciężki, bo ciężko jest je leczyć skutecznie. Właściwie to nie znam nic dobrego na łuszczycę paznokci. Niemniej jednak postanowiłem w ramach mojej wiosennej kuracji zaatakować pazurki 🙂 I ku mojemu zdziwieniu skuteczny był mój atak. A może to przypadek? W każdym bądź razie chcę napisać jak sobie poradziłem z łuszczycą paznokci.

Suplementy

Pierwsze co postanowiłem to suplementy na paznokcie. Po pierwsze kupiłem sobie skrzyp w kapsułkach, który ponoć działa dobrze na włosy i paznokcie. Ponadto jadłem też cynk w kapsułkach – cynk też działa dobrze na skórę i paznokcie. Preparaty te stosowałem według zalecanych dawek na ulotkach. Ponadto jadłem witaminę B1, która jest zalecana przy dłuższym stosowaniu skrzypu. W sumie to kilka miesięcy jadłem te suplementy.

Maść cynkowa

Druga rzecz. Na noc smarowałem chore paznokcie maścią cynkową – taką zwykłą. Stosowałem ją zarówno na paznokcie u rąk, jak i nóg. Całość stosowałem też dobre 3 miesiące. Później to raczej nieregularnie mi wychodziło.

Efekt?

Może to przypadek lub nie, ale paznokcie rąk zaleczyły mi się po 2-3 miesiącach. A były zainfekowane dość mocno – 9 paznokci. Jeśli chodzi o paznokcie u nóg to zmiany cofnęły się sporo i nawet wyglądało to już normalnie, choć wiedziałem, że jeszcze nieco jest zmian.

U rąk do tej pory jest całkiem nieźle – może ze 2 zmiany mam takie mniejsze. U nóg jest nieco gorzej, ale i tak lepiej niż przed kuracją. Tak że myślę, że warto spróbować. Tylko, że przy takiej kuracji musicie uzbroić się cierpliwość – paznokcie długo odrastają. Także to trzeba trochę miesięcy – zwłaszcza u nóg.

Zaleczyłem łuszczycę w uszach!

Ucho męskie bez zmian łuszczycowych
Łuski w uszach mogą być drażniące.

Dziś chcę się podzielić swoją radością w kwestii łuszczycy. Otóż wygląda na to, że zaleczyłem sobie łuszczycę w uszach. Wiele razy walczyłem z łuszczycą w tym miejscu z krótkotrwałym rezultatem. Zawsze po tygodniu, dwóch wracała.

Może wyda Ci się to błahe, w końcu to tylko uszy, mało miejsca tam łuszczyca zajmuje. No, ale jest to jednak problem. Bynajmniej dla mnie był, bo uszy wyglądały jak brudne – zawsze jakieś łuski w nich się kumulowały. Możesz sobie wyobrazić jak na takie coś może reagować otoczenie. Sam też czułem duży dyskomfort drapiąc się ciągle w uszach i wyciągając kolejne łuski.

A z uszami problem miałem od lat. Nawet moje sprawdzone środki nie działały. Tzn. działały, ale efekt nie był długi – zwykle łuszczyca tam wracała.  Niemniej jednak w końcu mi się udało. Jak tego dokonałem? Już wyjaśniam.

Jak uporałem się z łuszczycą uszu?

Właściwie to zaleczyłem sobie uszy przypadkowo, ponieważ w mojej kuracji wiosenno-letniej nie przewidywałem leczenia uszu. Aczkolwiek zaleczyłem sobie mimochodem uszy, bo myłem głowę2 razy dziennie z maści i smarowideł – no i od razu myłem też tymi mieszankami uszy. W skład tych mieszanek mieszanek wchodziły:

  • Kartalin,
  • szampon z serii Naftalan S – mieszanką Kartalinu i tego szamponu traktowałem uszy,
  • koncentrat przeciwłupieżowy z serii Naftalan S – ten środek też zmywałem szamponem z tej samej serii i oczywiście także myłem tą mieszanką uszy.

I tak codziennie tymi specyfikami myłem swoje uszy. I ku mojemu zdziwieniu po jakimś czasie po prostu nie miałem już zmian w uszach. Po skończeniu kuracji także nie nastąpił nawrót – do tej pory, a minęło już ładnych kilka miesięcy.

Tak że czasami jak widzisz można przypadkowo zaleczyć łuszczycę gdzieniegdzie 😉

Kartalin – moje testy na łuszczycę skóry głowy i ciała

Kartalin - zdjęcie
Dermokosmetyk Kartalin.

Wiosną tego roku rozpocząłem swoją kurację. Zwykle na wiosnę przeprowadzam kuracje – chyba, że nie mam czego leczyć 😉 Tym razem kuracja była oparta na dermokosmetyku Kartalin. Kupiłem go na Allegro. Dużo pozytywnych opinii słyszałem o tym preparacie. Trochę drogi, ale postanowiłem wypróbować.

Preparat stosowałem na skórę głowy – przede wszystkim. Głowę zajętą miałem strasznie – jakieś 50-70% mniej więcej. Tak że było co leczyć. Przed kuracją oczywiście ściąłem włosy na łyso. Do tego ze 2-3 zmiany na nogach miałem i tam też to stosowałem – z czego na nodze przy kolanie miałem trochę rozsypanych drobnych zmian.

Jak stosowałem Kartalin?

Na głowie najpierw pozbyłem się z grubsza łuski. Dopiero po dwóch dniach zacząłem stosować Kartalin. Maść śmierdząca, ciemna, ale do takich jestem w sumie przyzwyczajony 😉 Smarowałem codziennie na cały dzień – zarówno na głowę jak i ciała (na ciele to tylko na nogach smarowałem, bo tam mogłem sobie nogawki podwinąć – na plecach miałem małe 2 zmiany, ale tam nie smarowałem).

Wieczorem maść zmywałem natłuszczałem ciało, głowę. Głową traktowałem dodatkowo preparatami natłuszczającymi przed snem. Oczywiście będąc posmarowanym starałem się unikać słońca.

Efekty stosowania

Muszę przyznać, że bardzo mile byłem zaskoczony. Na głowie po 6-7 dniach stosowania przy złym świetle ciężko było mi zobaczyć granice zdrowej i chorej skóry. Błyskawicznie zadziałał Kartalin. Po tygodniu nie było widać, że coś mam na głowie. Oczywiście co tydzień ścinałem włosy na łyso, żeby łatwiej było mi dojrzeć zmiany.

Na nogach szło to bardziej opornie. Ale sumarycznie także i tam Kartalin zadziałał.

Jest też druga strona medalu. Z racji tego, że miałem dużo na głowie to maść szybko schodziła. W niecały tydzień jedna tubka. Ale widząc tak szybkie efekty dokupowałem Kartalin. Z czasem coraz mniej musiałem używać.

W chwili obecnej wygląda to w ten sposób, że od ok 3 miesięcy nie stosuję już Kartalinu. Na nogach śladu nie ma żadnego. Na głowie wszystko zeszło (no są może 2 niewielkie zmiany, bardziej wyglądające jak łupież).

Tak że z czystym sumieniem mogę polecić Kartalin. W moim przypadku był bardzo skuteczny i dołączam do grona tych osób, którym on pomógł. No i ta szybkość działania – oszałamiająca (przynajmniej na głowie).

Cerkoderm 15 – testy i opinia

Cerkoderm 15 - zdjęcie
Cerkoderm 15 – krem z mocznikiem.

Długo nie pisałem. Dużo się zmieniło, mało czasu, ale jestem 😀 Dzisiaj chcę Wam zdać relację z testowania Cerkodermu 15 – środka nawilżającego, natłuszczającego i o działaniu złuszczającym.

Ten dermokosmetyk oparty jest przede wszystkim na moczniku i kwasie mlekowym. Stosowany jest w chorobach skóry związanych z jej suchością, w tym także przy łuszczycy.

Opinia z testów nie została przeprowadzona przeze mnie osobiście. Tym razem znów jedna z naszych forumowiczek przeprowadziła na sobie testy – a dokładnie Szater – Krysia.

Oczywiście ponownie dziękuję firmie Cerko za udostępnienie próbek do testów.

No i nie pozostaje mi nic innego jak oczywiście przytoczenie wypowiedzi – opinii ze stosowania Cerkodermu 15:

Cerkoderm 15 stosowałam w miarę systematycznie przez czas około miesiąca. Byłam bardzo zadowolona z nawilżenia skóry. Ciężko się rozsmarowywał, ale długo skóra była nawilżona i nie występował świąd.

Co do łuski zauważyłam, że nawet miejsca nie smarowane maścią leczniczą nie są pokryte łuską.

Problem miałam jedynie z dłońmi. Lepkość i pomimo wszystko uczucie tłustości utrudniało prace na komputerze i kontakt z klientami. Podawanie dłoni powodowało sytuacje dyskomfortu.

Ogólnie jestem zadowolona ze stosowania owych produktów dermokosmetycznych i polecam do pielęgnacji skóry łuszczycowej.

Dziękuje za umożliwienie mi przetestowania tych dermokosmetyków.

Krysia – szater

Cerkogel – testy na łuszczycę skóry głowy

Żel Cerkogel - z mocznikiem i L-Argininą
Cerkogel – żel z mocznikiem.

Dziś chciałbym Wam przedstawić opinię i przebieg ze stosowania Cerkogelu. Jest to żel z mocznikiem i L-Argininą, który stosowany jest na skórę głowy w przypadku różnych chorób związanych z suchością skóry – działanie żelu jest przede wszystkim nawilżające, złuszczające i przeciwświądowe. Oczywiście żel był stosowany na skórę z łuszczycą.

Tym razem to nie ja testowałem ten specyfik, tylko nasza forumowiczka Puma, która stosowała ów żel na łuszczycę owłosionej skóry głowy.

Chciałbym w tym miejscu podziękować także producentowi Cerkogelu – firmie Cerko – za udostępnienie próbek preparatu do celów testowych.

Szczerze to po przeczytaniu wszystkich relacji ze stosowania to aż sam mam ochotę wypróbować ten preparat 🙂 No, ale na razie mam inny zestaw na kurację, więc nie będę mieszał. W każdym bądź razie będę miał na uwadze Cerkogel przy następnym doborze specyfików. Ok, przejdźmy zatem do opinii i spostrzeżeń Pumy ze stosowania tego żelu.

Dzień 0

Wczoraj wieczorem po raz pierwszy użyłam tego specyfiku i po tym pierwszym użyciu mogę powiedzieć, że nie tłuści włosów i świetnie nawilża skórę głowy, w ogóle nie ma uczucia ściągania się skóry i swędzenia jak np. po Salidermie. Konsystencję ma nieco bardziej tłustą niż można by się spodziewać po żelu ale po jednym użyciu w ciągu dnia nie tłuści włosów i można go używać np. rano przed pracą.

Dzień 6

Oto moje dalsze uwagi co do żelu. Używałam go od poniedziałku do dziś (sobota) z jednym dniem przymusowej przerwy 😉 Jak już pisałam jest on bardziej tłusty niż się spodziewałam. Po jednym smarowaniu nie jest źle, ale po dwóch już trzeba umyć włoski. Jednak efekt rekompensuje tę małą niewygodę – łuska pięknie schodzi i – co dla mnie ważne – nie swędzi głowa, mam uczucie nawilżenia skóry głowy (co np. po Salidermie nie występuje). Po jednym dniu przerwy łuska nie narasta zbyt mocno, taka lekka pojawiła się praktycznie tylko za uszami i przy czole.

20 dni później

Żel na wykończeniu, a to głównie dlatego, że dwie tubki podarowałam mojej siostrze, która jest bardzo z niego zadowolona. Mam jeszcze na jakiś tydzień smarowania.

Do dziś praktycznie pozbyłam się łuski 🙂 Skóra głowy świetnie nawilżona, pod palcami trudno mi cokolwiek wyczuć, to co wyczuwam to traktuję tym żelem oczywiście, a są to głównie małe zmiany za uszami na linii włosów i trzy plamki na czubku głowy. Dodam, że niczym innym się nie leczę, w tej chwili używam tylko tego żelu. Z włosów mi się nie sypie, nawet mogłam zaszaleć pofarbować włosy na ciemno bez obaw, że będzie widać “śnieg” we włosach 🙂 Za kilka dni jak znajdę czas podlecę do fryzjera.

Co do żelu to polecam go 🙂 Jeśli posmaruję głowę na noc to muszę niestety rano umyć włoski, nie są zbyt tłuste ale fryzura jest klapnięta 😉 Jeśli użyję żelu rano to do wieczora jest ok.

Tubki są raczej niewielkie, nie wiem czy w takiej formie są w sprzedaży, ale jeśli tak to przy dużej ilości zmian trzeba kupić więcej niż jedną tubkę (nie mam pojęcia jak to wygląda cenowo), ale warto [Przyp. red.: to były niestandardowe tubki – próbki. Normalne tubki dostępne w sprzedaży są większe]. Ja nie mam grubej skorupy więc uważam, że żel jest dość wydajny. Fajne jest też to, że po użyciu łuska nie robi się sucha i nie sypie się z włosów jak śnieg.

Końcowe spostrzeżenia i ostateczna opinia

Żel już został wykończony 🙂 Całkowicie zlikwidował łuskę, skóra zrobiła się gładka, nie wiem czy zmiany całkiem poznikały, ale pod palcami nic nie wyczuwałam. Po kilku dniach bez żelu zaczęła narastać delikatna łuska na skórze za uszami, zupełnie w zgięciu za uchem. Dodam, że po wykończeniu żelu niczym nie smarowałam. We włosach pojawiły się dwie plamki, malutkie (tyle zdołałam wyczuć pod palcami).

Podsumowanie:

  • żel świetnie nawilża,
  • likwiduje łuskę,
  • likwiduje swędzenie,
  • nie tłuści włosów,
  • u mnie zlikwidował nawet zmiany, nie tylko łuskę.

Po zakończeniu kuracji żelem potrzebne raczej jest coś na “dobicie” cholery, żeby zmiany nie powróciły.

Generalnie jestem z tego preparatu bardzo zadowolona, działał lepiej niż dotychczas stosowany Saliderm, z tego względu, że nie powodował swędzenia i nie szczypał, jeśli jakaś zmiana była zadrapana. Muszę jeszcze zorientować się jak wygląda cenowo i myślę, że włączę go na stałe do stosowania.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za możliwość wypróbowania tego preparatu, zaleczyłam sobie dzięki niemu skórę głowy i na dniach lecę do fryzjera 🙂